Jego ukochana komedia „School of Rock”, która ma chwilę na Netflix, wydaje się teraz najlepszym momentem, aby przypomnieć, że Jack Black jest skarbem narodowym. Jest muzykiem, aktorem, ikoną TikTok. I chociaż ostatnie plotki sugerują, że jego kariera może wkrótce się skończyć, zawsze będziemy mogli cieszyć się jego niedocenianą muzyczną fantazją „Tenacious D in The Pick Of Destiny” lub zapomnianą komedią sportową „Nacho Libre” rozkosz.
Jednym z najbardziej cenionych dzieł w twórczości Jacka Blacka jest oczywiście wspomniana wcześniej „School of Rock”, w której Black gra zastępcę nauczyciela, którego wszyscy chcielibyśmy mieć w szkole podstawowej. (Ok, może nie, ale byłby zabawny.) W „School of Rock” Black połączył swoje nienaganne komediowe wyczucie czasu z równie imponującymi umiejętnościami muzycznymi w szaleństwie przez wieki, gdzie – jako fałszywy substytut Dewey Finn — tworzy bandę z dzieci, aby przeciwstawić się swojej poprzedniej grupie, która go wyrzuciła.
„School of Rock” przez lata pozostawał idealnym komfortowym zegarkiem, a wiele młodych gwiazd również odniosło sukcesy. To prowadzi nas do pytania, które z pewnością wielu z was zadało przynajmniej raz od premiery filmu – czy kiedykolwiek będzie sequel?
Nie pokładaj nadziei w School of Rock 2
W 2008 roku kontynuacja „School of Rock”, wstępnie zatytułowana „School of Rock 2: America Rocks”, została oficjalnie potwierdzona, z reżyserem Richardem Linklaterem, producentem Scottem Rudinem i scenarzystą Mike’em White’em, którzy mają powrócić (za pośrednictwem Adfero).
Niestety do 2012 roku projekt zakończył się fiaskiem. Przed zbliżającym się spotkaniem obsady w tym roku, Black powiedział Page Six: „Chciałbym [a sequel would happen]. Bardzo się starałem zebrać wszystkie elementy w całość. Nie chciałbym tego robić bez oryginalnego scenarzysty i reżysera, a nigdy nie spotkaliśmy się wszyscy i nie zobaczyliśmy, jaki będzie scenariusz. Niestety tak nie miało być. Ale nigdy nie mów nigdy”.
Od tego czasu obsada spotkała się również z osobistą tragedią. Kevin Clark, który grał szorstkiego punkowego perkusistę Freddy’ego Jonesa, zmarł tragicznie na początku tego roku. Gdyby sequel miał kiedykolwiek dojść do skutku, z pewnością byłby to hołd dla zaginionego członka obsady – choć w tym momencie cały projekt nie wydaje się prawdopodobny. Jednak, jak powiedział sam Black, nigdy nie mów nigdy.