Poniższy artykuł zawiera spoilery do „Spider-Man: No Way Home”.
Oglądanie „Spider-Man: No Way Home” jest prawdopodobnie najlepszą zabawą, jaką możesz mieć w kinie w tym roku. Jest wiele momentów, w których możesz wstać z fotela, wiwatując, od spotkania Petera Parkera Toma Hollanda z dwoma pozostałymi Spider-Manami, których widzieliśmy na dużym ekranie, po litanię żartów. To absolutne zamieszki, ale to nie znaczy, że nie ma momentów, które wprawią cię w egzystencjalny rozterkę.
Wiele rozdzierających serce momentów z „No Way Home” wydaje się mieć na celu wyrwanie Ci serca i pozostawienie Cię we łzach. Oczywiście jest scena śmierci cioci May (Marisa Tomei), w której mówi Peterowi, że z wielką mocą musi wiązać się wielka odpowiedzialność. A potem nadchodzi wielki wybór Petera, w którym decyduje, że jedynym sposobem na ocalenie swojej rzeczywistości jest sprawienie, by Doktor Strange (Benedict Cumberbatch) rzucił zaklęcie, by wszyscy zapomnieli o Peterze Parkerze. Z głębi serca żegna się zarówno ze starymi, jak i nowymi przyjaciółmi, ale na horyzoncie jest przynajmniej promyk nadziei. MJ (Zendaya) mówi Peterowi, aby ją znalazł po rzuceniu zaklęcia, aby mogli znów być razem. Sprawy wyglądają dobrze, ale jak każdy fan Spider-Mana wie aż za dobrze, rzeczy mają sposób, aby nie przebić się przez głowę sieci.
Peter zdaje sobie sprawę ze swojej odpowiedzialności za zapewnienie bezpieczeństwa MJ
Gdy świat zapomni o Peterze Parkerze, wydaje się, że niedługo będziemy świadkami jednego z najsłodszych sympatii, jakie sfilmowano. Peter przygotował całą przemowę, w której wyjaśnia MJowi wszystko, co się między nimi wydarzyło, ale wtedy Peter coś zauważa.
MJ doznała rany na czole, która wciąż się goi, kiedy Peter ją odwiedza. Prawdopodobnie nie pamięta, jak doznała kontuzji, ale ona tam jest. A Peter wie, skąd ją dostała. Narażała swoje życie na niebezpieczeństwo podczas bitwy pod Statuą Wolności, aby mu pomóc, co spowodowało, że spadła kilka pięter na coś, co byłoby pewną śmiercią, gdyby Spider-Man Andrew Garfielda nie był tam, by złapać ją w powietrzu.
Piotr zdaje się przez chwilę zastanawiać nad tym faktem i zamiast czytać ze swojego przemówienia, odkłada je i odchodzi. To bolesne, ponieważ my, jako publiczność, dokładnie wiemy, jak wyglądał jego proces myślowy. Wiedział, że gdyby wrócił do życia MJ’a, ponownie naraziłaby się na niebezpieczeństwo będąc z nim. Złoczyńcy próbowaliby ją porwać, a ona próbowałaby pomóc, co postawiłoby ją w niepewnych okolicznościach. Peter niewątpliwie chciałby mieć jedną osobę w swoim życiu, która wciąż go pamięta, ale zdaje sobie również sprawę, że jego obowiązkiem jest zapewnienie bezpieczeństwa tym, których kocha.
Doskonale kontrastuje z początkiem filmu, kiedy Doktor Strange próbuje rzucić pierwsze zaklęcie. Peter przeszkadza i próbuje zrobić wszystkie te wyjątki. Próbuje wieść idealne życie, ale kończy się to chaosem. Tym razem Peter robi to, co najlepsze dla wszystkich innych, nawet jeśli musi cierpieć.