Skip to content

Bracia „Bardo”: Alejandro González Iñárritu i Darius Khondji o znajdowaniu pokrewieństwa, wykorzystywaniu światła i dlaczego proste sceny są czasem najtrudniejsze do wystawienia

10 de grudzień de 2022
Alejandro Gonzalez Inarritu Darius Khondji

Wydaje się nieco zaskakujące, że nagrodzony Oscarem filmowiec Alejandro González Iñárritu i ceniony weteran operator Darius Khondji nigdy nie pracowali razem przed współpracą przy Bardo, Fałszywa kronika garści prawd. Ale kiedy w końcu spotkali się w sprawie tego, co miało stać się meksykańską kandydaturą do Oscara dla najlepszego filmu międzynarodowego, nastąpiło natychmiastowe połączenie umysłów i prawdziwe poczucie pokrewieństwa, a każdy z nich powiedział mi, że poczuli się tak, jakby odkryli brata, którego Nigdy się nie spotkałem.

Khondji, który niedawno zdobył Srebrną Żabę na Cameraimage dla Netflix Bardo, opowiadał, że Iñárritu zadzwonił do niego „całkowicie niespodziewanie z drugiego końca świata i powiedział mi o filmie, który kręci. Od pierwszych rozmów telefonicznych wprawiło mnie to w pewien rodzaj nastroju. … W sposobie, w jaki o tym mówił, było coś bardzo znajomego, jakby ktoś z mojej rodziny, jak młody wujek lub młodszy brat do mnie dzwonił. Zaczął otwierać drzwi, które sprawiły, że weszłam do tego innego świata”.

I to wszystko, zanim Khondji przeczytał choć słowo z tej historii. Kiedy w końcu go otrzymał, powiedział, że czuje: „Nie czytałem takiego scenariusza – jak Czas Apokalipsy — gdzie wyruszasz w podróż. Ten film był podróżą i oczywiście poleciałam pierwszym samolotem do Meksyku, żeby dołączyć do Alejandro”.

Dla Iñárritu Khondji „zawsze był jednym z moich ulubionych DP na świecie, ponieważ myślę, że we wszystkich filmach, które robi, jest niesamowitym malarzem. Jest nie tylko bardzo eklektycznym fotografem, ale myślę, że jako artysta jest kimś, kto naprawdę rozumie, czego potrzebuje film i opiera swoją sztukę na tym duchu”.

Khondji pracował z takimi filmowcami jak David Fincher, James Gray, Woody Allen, Danny Boyle, Michael Haneke i Bong Joon-ho. Powiedział Iñárritu: „Niesamowita liczba wspaniałych reżyserów, z którymi pracował, mówi sama za siebie”.

Bardo dokumentuje ponowne odkrycie kulturowe pewnego mężczyzny, który opuszcza Los Angeles i wraca do Meksyku. Po otrzymaniu prestiżowej nagrody za pracę dziennikarską i filmową, Silverio (Daniel Giménez Cacho) jest zmuszony ponownie przyjrzeć się swoim korzeniom. Po przybyciu zmaga się z kłopotliwymi wspomnieniami z przeszłości i kryzysem egzystencjalnym.

Film ma surrealistyczną, senną jakość, wypełnioną tym, co Iñárritu nazwał „rzeczami nie do uchwycenia”. Reżyser chciał, aby Khondji „zrozumiał, że ten film składa się ze snów, uczuć, emocji, lęków i wszystkich rzeczy, które nie mają żadnej logiki, żadnej struktury i racjonalnych rzeczy, z którymi można sobie poradzić”.

Po dwudziestu minutach ich pierwszej rozmowy Iñárritu powiedział: „Rozmawialiśmy o soczewkach i świetle, o malarzach i fotografach, którzy nas inspirują. Czułem, że już kręciliśmy film”.

Wyzwaniem dla Iñárritu było to, że „rzeczy, które chciałem wyrazić, były niezwykle delikatne, wrażliwe, osobiste i przerażające do mówienia, bardzo intymne rzeczy. A w tym samym czasie niektóre inne były w pewnym sensie wielkie i epickie, ponieważ wszystkie te rzeczy ukształtowały mnie psychicznie i emocjonalnie. Wszystko dzieje się z bardzo radykalnego punktu widzenia faceta, który układa swoje życie w całość”.

W tym, co opisuje jako „język snu”, Iñárritu chciał połączyć „intymność i epickość, nostalgię z humorem, wzniosłość, głupotę i śmieszność, minimalistyczny moment małego pocałunku w odwrocie od epicki moment podboju, który reprezentuje otwartą ranę kraju”.

To dość trudne zadanie, a Khondji zgodził się, że od samego początku były „trudne sekwencje”, w tym przejścia do sekwencji snu, a także duże stałe fragmenty, takie jak jedna ogromna scena rozgrywająca się w klubie tanecznym.

Mimo to dla Khondjiego było to „niesamowicie ekscytujące” jak „wspaniała impreza muzyczna, którą napisał wielki kompozytor, a my pomagaliśmy odgrywać tę rolę”.

Powiedział Iñárritu: „Kiedy przyszedł Darius, zlokalizowałem już większość lokalizacji, razem przez to przeszliśmy. Dyskutowaliśmy głęboko o rysunkach i projektach scenografii i zaczęliśmy ćwiczyć z ruchem kamery z niewiarygodną precyzją i jak z tymi wszystkimi obiektywami możemy uchwycić cały kontekst wewnątrz, ale jednocześnie z ruchem kamery w unoszących się snach, może uzyskać najbardziej intymne zbliżenie bez wrażenia czegoś obiektywnego, ale bardziej obiektywnego poprzez postać”. Dodał: „Aby uzyskać tę płynność, musisz mieć niezwykłą precyzję”.

Iñárritu zauważył również: „Jakość światła była nieodłącznym elementem sukcesu filmu. Każda scena ma jakość światła, która jest jakby przezroczysta, luźna, trochę zdmuchnięta”.

A jednak pozornie prosta scena stała się jedną z najtrudniejszych. Właśnie wtedy Silverio wraca do swojego mieszkania po niezwykłym doświadczeniu na planie telewizyjnego talk-show „i po prostu patrzy w okno z tym precyzyjnym światłem – zajęło nam to wiele dni, aby zrobić to dobrze” — powiedział Iñárritu.

Wyjaśnił: „Zaimpregnowaliśmy to mieszkanie tym światłem, a potem kamera przesuwa się w prawo, siada, kamera zaczyna penetrować jego twarz, podchodzimy bardzo blisko, a on mówi bez poruszania ustami. Potem mijamy go i tyle [his wife] powraca, iz ekstremalnym zbliżeniem w oku, i tak [Khondji] złamał oś i musiał przekazać kamerę, a my mamy 65 mm z ogromnym dźwigiem pośrodku tego małego pokoju”.

Powtórzył Khondji: „To prawda, to pojedyncza sekwencja, w której się nie wycina. To była bardzo skomplikowana, bardzo precyzyjna choreografia, aby móc przedstawić historię w taki sposób, w jaki poruszają się postacie. Ale nie można zrobić takiego filmu bez reżysera takiego jak Alejandro, to niemożliwe. … On wszystko uruchomił, stworzył ten świat. Operator zależy od reżysera”.

Iñárritu odwzajemnił komplement. To, co zrobił Darius, jest naprawdę niesamowite” – powiedział. „Kiedy masz 70 mm z ruchami o 365 stopni – gdzie ukryć światła, jak musisz poruszać oświetleniem za pomocą panelu, aby nigdy nie rzucał cieni. W ogóle nie widać żadnego źródła światła, wszystko wydaje się prawdziwe”.

Roześmiał się: „To było mnóstwo naprawdę technicznych bzdur, o których myślę, że wiedziałby tylko Darius”.

Czego nauczyli się od siebie nawzajem podczas doświadczenia tworzenia Bardo? Iñárritu powiedział: „Podejście polegające na obserwacji, energia i spokój Dariusa na planie pomimo trudnych chwil — czas ucieka, a sytuacje stają się naprawdę skomplikowane, a wyczerpanie i frustracja — zdolność Dariusa do utrzymania wspaniałego, otwartego ducha współpracy, aby obserwować nie tylko techniczny każdy aspekt tego, co jest właściwe dla każdego ujęcia, ale sposób, w jaki słyszy ludzi i przekazuje swoje pomysły, pomimo tego, jak trudne może to być za chwilę. Myślę, że naprawdę się z tego nauczyłem, jak jego duch w pewnym sensie pasował do jego talentu”.

Khondji podsumował: „Dowiedziałem się, że chcę tylko zrobić kolejny film z Alejandro”.

Czy ten post był pomocny?