Skip to content
TV

Każdy program Live-Action MCU Disney + ma dokładnie ten sam problem (i jak tajna inwazja może go uniknąć)

12 de maj de 2023
l intro 1683912958

Ekskluzywne

Vision i Wanda Maximoff zmieniają kolory

Wydaje się, że studio, które hiperserializowało kino, nie może wytrzymać lądowania ze zwykłą, serializowaną telewizją.

W 2021 roku Kinowe Uniwersum Marvela rozgałęziło się na epizodyczną telewizję dzięki „WandaVision”, a ponieważ Marvel jest ambitny, od tego czasu stworzył „The Falcon and the Winter Soldier”, „Loki”, „Hawkeye”, „Moon Knight, „SM. Marvel” i „She-Hulk: Attorney at Law”, z których wszystkie są kanonem większej historii MCU w sposób, w jaki nigdy nie było kieszonkowego wszechświata Netflix. I to ważne, ponieważ Marvel chce, aby te programy były ważne, więc frustrujące jest patrzenie, jak każdy z nich, jak kosmicznie skazany mechanizm zegarowy, potyka się na mecie. Z jakiegoś powodu Marvel nie stworzył jeszcze satysfakcjonującego finału serialu Disney+.

I to jest bardzo dziwne, ponieważ Marvel wyraźnie rozumie siłę świetnego zakończenia. Dzięki „Endgame”, zwieńczeniu narracji ponad 20 filmów fabularnych, MCU obsługuje wszystkie wcześniejsze historie. Możemy debatować, czy te historie zostały prawidłowo opakowane lub potraktowane z szacunkiem, ale punkt pozostaje aktualny — byli adresowani, który jest poziomem wzajemnych powiązań, którego brakuje aktorskim pokazom Disney+ w ich ostatnich odcinkach. Nawiasem mówiąc, pamiętaj, że nie dotyczy to animowanych programów MCU Disney+. „Co jeśli…?” to seria antologii, która, jak na ironię, ma spójne zakończenie, a „I Am Groot” to krótki zbiór winiet o tematyce Groota.

Te pokazy MCU na żywo mają naprawdę świetne momenty z naprawdę świetnymi aktorami… po prostu implodują w ostatnim odcinku. Co tu się właściwie dzieje?

Nadmierna narracja przesłania zdolność programów MCU Disney+ do dostarczania imponujących finałów

Wysiłki telewizyjne Marvela mogłyby być lepsze, gdyby nie wymagano od nich wprowadzania nowych elementów w każdym odcinku. Te elementy zwykle stają się centralnym punktem ich odpowiednich odcinków w sposób, który wyklucza jakąkolwiek eksplorację poprzednich bitów narracyjnych… a następnie cykl się powtarza. Weźmy pod uwagę „Sokoła i Zimowego Żołnierza”, który bada naładowany rasowo krajobraz polityczny, który stanowczo sprzeciwia się Samowi Wilsonowi (Anthony Mackie), czarnoskóremu mężczyźnie, który przejmuje płaszcz Kapitana Ameryki. Program obiecuje zbadać tematy rasizmu, przywilejów białych i zespołu stresu pourazowego.

A gdzieś pośrodku staje się pokazem „Hej, Zemo potrafi dobrze tańczyć”. Spójrz, Daniel Brühl sprawia, że ​​Helmut Zemo jest fascynującą postacią, którą fajnie się ogląda, ale jego obecność przyćmiewa historię dzięki pobocznemu zadaniu do Madripoor, które następnie prowadzi „TFATWS” na styczną przez rozczarowanie agentki Sharon Carter pracą dla rządu amerykańskiego i SHIELD Są też Dora Milaje, na wypadek gdyby ktoś zapomniał, że Bucky Barnes (Sebastian Stan) spędził trochę czasu w Wakandzie. Aha, i jak moglibyśmy zapomnieć Valentinę Allegra de Fontaine (Julia Louis-Dreyfus)?

Żaden z tych aspektów nie był tak naprawdę badany wystarczająco długo, aby wywrzeć wpływ na finał, w którym dwie najlepsze ekranowe postacie Marvela powinny świecić jak gwiazdy, którymi są. „TFATWS” mogliby siedzieć z Samem i Buckym i dusić się w ich rywalizacji między sobą. Mogło to podtrzymać zainteresowanie Johna Walkera (Wyatt Russell), który ma być niesamowitym złoczyńcą udającym bohatera. Zamiast tego łączą siły z Captain Anger Issues, który nagle jest wyluzowany, by walczyć z Karli Morganthau (Erin Kellyman), która nigdy nie powinna była awansować do statusu głównego antagonisty.

Programy MCU Disney+ zamieniają tonalnie i tematycznie odpowiednie finały na przebojowe spektakle

Khonshu przypinający Ammita

Kiedy ten sam krytyczny obiektyw zostanie włączony na resztę katalogu Disney + MCU, pojawia się wzór. „Loki” jest tak chaotyczny, że nawet Tom Hiddleston nie mógł go uratować, pozostawiając jego ostateczny zwrot akcji całkowicie niezasłużony. „Hawkeye” przekierował swój spisek dotyczący konsekwencji bycia zabójcą, by cieszyć się lekką przejażdżką po ren faire. I chociaż „Ms. Marvel” zapomniała nakręcić odcinek, w którym główna rodzina wracała do rozmów, cały finał spędził udając, że tak. Finał „She-Hulk: Attorney at Law” robi się trochę luzem w tym dziale, ponieważ jest celowo bardziej epizodyczny i mniej powiązany, ale nadal cierpi na narracyjny bicz. A jego finał rozwiązuje problemy, ignorując je, co jest zarówno stosunkowo sprytne, jak i głęboko frustrujące.

Ale nawet najbardziej spójne strukturalnie programy nie dostarczają solidnych wniosków, ponieważ pod koniec dnia Marvel nie traktuje swoich programów telewizyjnych jak programów telewizyjnych. Oprócz „She-Hulk” te programy ogląda się jak sześciogodzinne filmy Marvela, które zawsze kończą się przebojowymi bójkami na niebieskim ekranie. „WandaVision” odsunął Visiona (Paul Bettany) i przekształcił bitwę pomiędzy Wandą Maximoff (Elizabeth Olsen) i Agathą Harkness (Kathryn Hahn) z tej złowrogiej rzeczy w standardową walkę laserową. A „Moon Knight” zobaczył, jak jego psychologiczny konflikt zamienił się w uczciwą bitwę kaiju.

Konflikt telewizyjny jest najlepszy, gdy tonalnie i tematycznie pasuje do zaangażowanych postaci. Czy to oznacza, że ​​niektóre finały nadal będą wielkimi widowiskami? Absolutnie. Ale oznacza to również, że inni tego nie zrobią. I szczerze mówiąc, finał „Hawkeye” był niebezpiecznie bliski bycia dokładnie tym, czego potrzebował serial, gdyby nie styczna Wilsona Fiska (Vincent D’Onofrio).

Czy Secret Invasion może wznieść się ponad swoich poprzedników?

Nick Fury twarzą do kamery

A teraz MCU przygotowuje się do wydania „Secret Invasion”, ósmego serialu aktorskiego Disney+ i pierwszej historii, w której głównym bohaterem jest Nick Fury (Samuel L. Jackson). Opierając się wyłącznie na zwiastunach, wydaje się, że jest to thriller polityczny skupiony wokół agresywnej milicji Skrull, która chce trochę zamętu, co nie jest strasznie oddzielone od materiału źródłowego. Pełne ujawnienie, „Secret Invasion” wygląda niesamowicie, jak telewizor, który co tydzień będzie dostawał tyłki na kanapy. Ale tak samo było z większością innych programów MCU Disney + i one też zaczęły się dobrze.

Pierwszym znacznikiem, który budzi niepokój, jest lista obsady, która zawiera oszałamiającą liczbę talentów, z których wszystkie z pewnością otrzymają znaczną ilość czasu ekranowego. Nazwy nie są jednak powodem do niepokoju — to sama ich ilość. „Secret Invasion” mogłoby z łatwością przejąć własną fabułę za pomocą zadań pobocznych, aby dać większe role Donowi Cheadle’owi lub Martinowi Freemanowi. Aby tak wiele postaci mogło współistnieć w spójnej i wpływowej narracji, niektóre z nich będą musiały wygodnie siedzieć na tylnym siedzeniu. Pamiętaj, że te dywersje zwykle mają miejsce w okolicach odcinka 3 lub odcinka 4, więc nie popadaj w samozadowolenie, jeśli początek jest solidny.

Jeśli chodzi o ton i temat, cóż, jeśli „Secret Invasion” naprawdę jest thrillerem politycznym, to finał będzie to odzwierciedlał z zakulisowym rodzajem konfliktu, który bezpośrednio wpływa na większą, bardziej publiczną coś. Ale jeśli finał zaczyna się od Furii, powiedzmy, używającej gigantycznego mecha do walki z Super Skrullem, po prostu wiedz, że rekin jest dobry i skoczył.

Czy ten post był pomocny?