Skip to content

Moja recenzja zwierząt: dziwaczny romans wilkołaka z ugryzieniem

30 de styczeń de 2023
l intro 1675096843

Heather sama ścina włosy

OCENA REDAKCJI : 8 / 10

Zalety
  • Świetna chemia między prowadzącymi
  • Poważne badanie tożsamości
  • Naprawdę seksowny
Cons
  • Elementy horroru są nieco rozczarowujące
  • Tanio wyglądające efekty wizualne

Publiczność LGBTQ+ ma długą historię łączenia się z potworami z horrorów. Jest ku temu wiele powodów, począwszy od spuścizny tego gatunku w postaci queerowej reprezentacji (jakkolwiek problematyczna może być ta reprezentacja) po metaforyczną moc sympatycznych outsiderów. „My Animal”, pierwszy film fabularny wyreżyserowany przez Jacqueline Castel, działa na obu tych poziomach: główną bohaterką-potworem jest młoda lesbijka, a jej potworność służy jako potężna i powiązana metafora doświadczeń marginalizacji.

Osadzony pod koniec lat 80. w Kanadzie — epoce kaset VHS i szerzącej się homofobii — „My Animal” podąża za Heather (Bobbi Salvör Menuez), młodą dorosłą grającą w hokeja, która zmaga się z byciem lesbijką i wilkołakiem. Jej ojciec Henry (Stephen McHattie) i młodsi bracia bliźniacy Cooper i Hardy (Charles F. Halpenny i Harrison W. Halpenny) również są wilkołakami, podczas gdy jej walcząca matka Patti (Heidi von Palleske) nie. Heather wkrótce zakochuje się w dziewczynie o imieniu Jonny (Amandla Stenberg), łyżwiarce figurowej, która ma chłopaka (Cory Lipman) i własny bagaż, z którym musi się uporać.

Paramount nabył prawa do dystrybucji „My Animal” przed premierą filmu na Festiwalu Filmowym w Sundance w 2023 roku (za The Hollywood Reporter). Nie wiadomo, czy zostanie wydany w kinach, czy na Paramount +, choć biorąc pod uwagę skromny budżet filmu, może grać lepiej w streamingu. Tak czy inaczej, ten inteligentny i seksowny film z pewnością ma wbudowaną publiczność. Chociaż nie jest to przełom w gatunku, „My Animal” to dobry film, który jest niezwykle atrakcyjny, szczególnie dla fanów horrorów LGBTQ+.

Jeden z najseksowniejszych filmów na Sundance

„My Animal” to jeden z najseksowniejszych filmów tegorocznego Sundance, co jest niemałym wyczynem. Czasami zmienia się to na terytorium nieco tabu: łóżko Heather jest obwieszone łańcuchami, które uniemożliwiają jej sprawianie kłopotów podczas pełni księżyca, a pociągają ją kulturystki i „Wspaniałe damy zapasów”. To nie była cała moja filiżanka herbaty – zwłaszcza fantazja hołdująca jednej z bardziej obrzydliwych części klasycznego japońskiego filmu „Tampopo” – ale potrafię docenić intensywną erotyczną energię, którą widać. Menueza i Stenberga łączy niesamowita chemia, która przewija się przez cały film.

Wielki konflikt tej historii ostatecznie sprowadza się do samoakceptacji. Heather jest na dobrej drodze do zaakceptowania siebie jako lesbijki, podczas gdy Jonny nie chce zrobić tego samego. Zaakceptowanie siebie jako wilkołaka pozornie pomaga Heather zaakceptować siebie jako geja, ale warto zauważyć, że w ramach wewnętrznych metafor filmu są to kwestie przekrojowe, ale nie identyczne. To, że ktoś jest wilkołakiem, nie oznacza, że ​​nie może być też homofobem, czego dobitnie dowodzą sceny, w których Heather radzi sobie z dysfunkcyjną rodziną. „My Animal” zawiera również intrygujący podtekst dotyczący niezgodności płci: scena, w której Heather wchodzi do męskiej szatni w nadziei, że dołączy do męskiej drużyny hokejowej, jest prawdopodobnie najbardziej bezpośrednią sugestią filmu, że może mieć bardziej płynną tożsamość niż pozwalały na to lata 80.

Elementy horroru i efekty pokazują jego budżet

Heather siedzi w swoim pokoju

Jako horror, „My Animal” jest najskuteczniejszy w scenie otwierającej, gdy Heather przygotowuje się do przemiany w pełni księżyca. W tym momencie nie widzimy jej wilczej postaci, ale niepokój w tej chwili jest wyraźny. Warto zauważyć, że Heather ogląda odcinek „Pięknej i bestii” w „Shelley Duvall’s Faerie Tale Theatre”, gdy zegar wybija północ. To skuteczny wybór: ta historia oferuje silne podobieństwa do filmu i wprowadza widza w sposób myślenia o tanich efektach z lat 80.

Dobre przemiany wilkołaka są trudne do zrealizowania bez wyjątkowego makijażu i efektów specjalnych, więc zrozumiałe jest, że niskobudżetowa gra niezależna, taka jak „My Animal”, w większości unikałaby transformacji na ekranie. Kiedy ma coś pokazać, pasuje do nieco tandetnego, ale odpowiednio retro stylu. Chociaż to działa, chciałbym zobaczyć wersję tego filmu, która ma zasoby do pełnego zbadania elementów fantasy i horroru. Długie odcinki środkowej części filmu zasadniczo odgrywają rolę realistycznego dramatu romantycznego, z elementami nadprzyrodzonymi odłożonymi na dalszy plan. Co więcej, podczas gdy minimalistyczne efekty transformacji działają, inne momenty wykorzystują pseudo-zwolnione tempo i efekty zniekształceń, które nie tylko wyglądają tanio, ale aktywnie źle.

Pomimo rozczarowującego horroru, namiętny romans i szczera eksploracja tożsamości LGBTQ+ w sercu „My Animal” to więcej niż wystarczająco, aby warto było go obejrzeć. Zasługuje na to, by znaleźć kultową publiczność, do której będzie przemawiać, i mam nadzieję, że jej potencjalny sukces doprowadzi do kolejnych dobrych rzeczy dla Castela i Menueza.

Plany wydania „My Animal” nie zostały jeszcze ogłoszone.

Czy ten post był pomocny?