Skip to content

Eternals Review: Bogowie wśród nas

26 de październik de 2021
l intro 1635168525

26. film MCU jest śmiały w sposób niepodobny do niczego, co było przed nim. Chociaż wydaje się, że elementy łączą galaktyczną atmosferę „Captain Marvel”, tripową ambicję „Doctor Strange” lub klasycznego tworzenia mitów z filmów „Thor”, nigdy wcześniej produkcja Marvel Studios nie poszła w taki sposób. jeden, opowiadający historię, która rozciąga się na tysiące lat, obejmująca cywilizacje zarówno ziemskie, jak i całkiem dodatkowe, i oferująca obszerne wątki fabularne z wyszczególnieniem tuzina głównych bohaterów. Czasami ta ambicja grozi zawaleniem filmu, ale imponująco wyglądający film Chloé Zhao bez skrupułów ma ambicję, jakby był supermocarstwem.

Oglądając „Eternals” uderza również to, jak Marvel osiągnął coś, czego studia filmowe próbowały bezskutecznie przez dziesięciolecia: zabezpieczenie przed bombami premiery filmu. Ile osób widzi „Wieczniaki” naprawdę chcesz zobaczyć „Wieczni”? A ilu innych wolałoby pójść do „Spider-Mana 9” lub czegoś podobnego, ale obejrzą ten film tylko dlatego, że widzieli 25, które go poprzedziły (a także serial Disney+) i obawiają się, że jeśli nie t zobaczyć „Wieczni”, MCU będzie się bez nich poruszać? To ważna obawa, ponieważ ten film wprowadza wszelkiego rodzaju koncepcje – od niebiańskich ściągaczy sznurków po postacie spinoffów – które mogą wpłynąć na przyszłe przygody MCU.

Oparta na jednym z największych osiągnięć Jacka Kirby’ego, kiedy wrócił do Marvela w latach 70., pierwsza filmowa adaptacja „Eternals” rozpoczyna się zawiłymi słowami, w których włada bazgrołami, takimi jak „Arishem”, „Deviants” i „Prime Eternal”. Możesz chcieć robić notatki — to, czego w tym filmie brakuje w pelerynach i rajstopach, nadrabia jibber-jabberem.

Następnie spotykamy tytułową supergrupę w Mezopotamii z 5000 lat p.n.e.: przenoszący molekuły Sersi (Gemma Chan), przypominający Supermana Ikaris (Richard Madden), strzelający energią Kingo (Kumail Nanjiani), dzierżący iluzję Sprite (Lia McHugh), technologia- sprytny lewitator Phastos (Brian Tyree Henry), speedster Makkari (Lauren Ridloff), kontroler umysłów Druig (Barry Keoghan), super-puncher Gilgamesh (Ma Dong-seok), zwinna posiadaczka broni Thena (Angelina Jolie) i ich szef ( przynajmniej na Ziemi) Ajak (Salma Hayek). Ryzykując wzmocnienie wcześniejszego punktu, rób notatki.

Aby podzielić ich epicką historię w prosty, podobny do Reader’s Digest terminy, które prawdopodobnie spowodują wielu wściekłych fanów komiksów: Wieczni zostali stworzeni przez obcych Niebiańskich, aby bronić i kultywować Ziemię. Wiele z tej obrony było przeciwko „dewiantom”, poprzedniej rasie na Ziemi, która poszła nie tak. Po tysiącleciach spędzonych na walce z tymi przerażającymi, wysysającymi energię stworzeniami, Wiecznościowcy myśleli, że wygrali wojnę; Ajak nagrodził żołnierzy, mówiąc im wszystkim, aby zabrali Wiecznościom odpowiednik długiego weekendu (kilkaset lat), aby się ochłodzić. Teraz, po blipie „Avengers: Endgame”, Devianci pozornie wrócili, powodując, że Wiecznościowcy przestali uczyć, tańczyć i zabierać ludzkich kochanków, a zamiast tego skrócili wakacje. O tak, a jeden z nich również okazał się martwy.

Pierwszą rzeczą, którą zauważysz w „Eternals”, jest oszałamiająca kinematografia – jeśli kiedykolwiek był film MCU do obejrzenia w IMAX, to jest to. Film często przypomina „2001: Odyseja kosmiczna” Kubricka, zmieszany z płynnymi ambicjami narracyjnymi Terrence’a Malicka, a nie jakikolwiek film o superbohaterach, który widziałeś wcześniej. Następną rzeczą, którą zauważysz, jest równie oszałamiające piękno obsady, manifestujące tę koncepcję boskich istot poprzez nieskazitelne rysy i imponujące kości policzkowe Chana, Jolie, Maddena i innych, a także wielokulturowy, niezgodny z płcią estetyka, która skutecznie reprezentuje wielki zakres ludzkości, a nie jakakolwiek konkretna cywilizacja lub interpretacja tego, jak powinna wyglądać „istota najwyższa”.

Wiecznościowcy w fantazyjnych strojach

Ale potem nadszedł czas na fabułę i tu wszystko zaczyna się toczyć. Ciągłe, często niezapowiedziane retrospekcje mają dezorientujący wpływ na widza (czy jesteśmy w 575 rpne Babilon? Współczesna Dakota Południowa? 1531 AD gdzie indziej?), podobnie jak niewymuszony błąd badania historii każdy bez wyjątku Wieczni, jakby byli głównymi bohaterami filmu. W niektórych przypadkach postacie umierają chwilę później, co sprawia, że ​​cała ta historia wydaje się zmarnowana podróż w ślepy zaułek – a także obciąża film kiepską logiką, w której postacie wydają się leczyć swoje rany i są nie do zabicia, gdy fabuła tego wymaga, ale innym razem wydaje się, że umierają dość łatwo. W dalszej części filmu ktoś zostaje dźgnięty nożem – a film trzyma się go, jakby to było poważne wydarzenie – tylko po to, by postać później odrzuciła to jak ugryzienie robaka. Brak ciągłości filmu w takich momentach pozostawia widza w wielu przypadkach niepewnego, czy uderzenie jest nieistotne, czy może z jakiegoś powodu być śmiertelne.

Są też takie momenty, jak Salma Hayek, która mówi innej postaci w 575 rpne: „Zdobądź życie!” Chociaż nie możemy być pewni takich rzeczy, wydaje się mało prawdopodobne, że ludzie używali wtedy tego wyrażenia. Istnieje również kilka dziwacznych decyzji dotyczących motywacji postaci: w szczytowym momencie akcji filmu, gdy dowiadujemy się, że wydarzenie zwane „wynurzeniem się” zakończy całą ludzkość, Wiecznościowcy muszą wybrać między ratowaniem ludzi a ich porzuceniem – z wyjątkiem dla jednego Wiecznego, który decyduje się na pokój; później spotyka się z resztą i nikt nie wydaje się być zaniepokojony jego powściągliwością w potrzebie. Inny Wieczny postanawia zamienić całą wioskę w osobiste zombie na pokolenia, zaniedbanie obowiązku, które jest ledwo zauważane i szybko wybaczane. Jest też wątek, w którym Ikaris staje się ciemny, który gra jak blada imitacja „Invincible”, „The Boys” i, do cholery, „Supermana III”.

Być może Achilles powinien był być Wiecznym, ponieważ kolejna pięta nękała filmy MCU od samego początku: nie potrafiła przedstawić jasno zdefiniowanego, przerażającego, naprawdę niezapomnianego złoczyńcy. Jest to bezpieczne oszacowanie, że „Wieczni” ma gdzieś w sąsiedztwie sześciu (lub więcej) złoczyńców, z których większość nie współpracuje ze sobą, i których nikczemne sposoby wyłaniają się, a następnie cofają zgodnie z wymogami fabuły, a nie jakakolwiek pospolita sens. Połowa z tych istot to martwe CGI, w tym rozczarowująca realizacja Zboczonego Warlorda Kro. Czy możemy znaleźć tutaj Jokera? Thanosa? Co powiesz na Doktora Dooma? Ostatecznie film o dobrym kontra zły może być tylko tak dobry, jak jest zły.

A szkoda, bo w „Eternals” jest wiele rzeczy do polubienia, choć w małych dawkach, które prawie przypominają ich własne filmy. Gemma Chan imponująco prowadzi film, wykorzystując wyjątkowy talent, by być czarującym i poczuć się jak postać z filmu Hallmark, a w następnej zamieniając się w wszechpotężną nieśmiertelną istotę; Jej zabawny romans z Kitem Harringtonem (który gra niesamowicie wyrozumiałego „normalnego” faceta… a może on?) jest punktem kulminacyjnym. Warto również zwrócić uwagę na potężny emocjonalnie, przełomowy wątek fabularny dotyczący postaci Henry’ego i jego życia rodzinnego, które obejmuje męża i syna. Angelina Jolie ma podobny wpływ jako Wieczna, której umysł zaczął grać na niej podobne do Alzheimera sztuczki, które zawsze wydają się wybuchać w najbardziej nieodpowiednich momentach – ale znowu, często czuje się, jakby była we własnym filmie na obrzeżach tego.

Wiecznościowcy, pod przykrywką

„Eternals” kontynuuje również fascynującą nową hollywoodzką tradycję, polegającą na tym, że aktorzy gromadzą się do ról w komiksach, tylko po to, by przebierać ich w taki sposób, aby nie różnili się od nich. Google Kumail Nanjiani i pierwszą rzeczą, którą zobaczysz, są zdjęcia-pułapki z pragnienia, przedstawiające niesamowitą fizyczną transformację, której komik podjął się, począwszy od końca 2018 roku, w roli Kingo; podobnie jak JK Simmons w DC Universe, nigdy nie poznasz tego z tego, co widzisz na filmie. Zanim film zaczyna skupiać się na Kingo (co, szczerze mówiąc, pojawia się o wiele za późno), publiczność jest traktowana jak bardzo potrzebna komiczna ulga, przypominając nam, że komediowe umiejętności Nanjianiego są tak samo wzmocnione jak zawsze. Jego postać udawała wiele pokoleń dynastii aktorskiej/reżyserskiej z Bollywood i chociaż trzeba się zastanawiać, kim jest docelowa publiczność filmu dokumentalnego „za kulisami”, który kręci jego lokaj (Harish Patel), jest kilka wspaniałe chwile beztroski w tej historii.

Pod koniec długiego biegu „Eternals” natknie się na linię mety z oszałamiającą mieszanką statków kosmicznych, supermocy, wybuchających wulkanów i innych spektakli. Publiczność dostaje również dwie sceny po napisach, które dają obiecujące rewelacje na temat nadchodzących wydarzeń w MCU, oraz obietnicę, że „Wieczni powrócą”.

Ale ostatecznie to stwierdzenie wydaje się tak samo zagrożeniem, jak obietnicą. Czy po obejrzeniu pierwszego filmu Wiecznościowcy powinni otrzymać drugi? A może lepiej byłoby rozproszyć te postacie na wietrze, posypać je różnymi filmami Marvela i serialami Disney+, aby ktoś taki jak Thena Jolie mógł uzyskać bardziej godne zbliżenia? Ostatecznie „Eternals” przypomina trochę pracę domową: jeśli nie chcesz, aby reszta klasy szła dalej bez ciebie, jest to obowiązkowe; ale w końcu po prostu z przyjemnością go oddasz i przejdziesz do następnej rzeczy.

Czy ten post był pomocny?