Skip to content

Dziwne: Recenzja historii Al Yankovica: Nerd, sen i Bolonia

31 de październik de 2022
l intro 1663772216

Daniel Radcliffe jako Weird Al Yankovic

OCENA REDAKCJI: 7/10

Plusy
  • Sprytnie parodiuje biografie
  • Czasami skandalicznie zabawne i dziwne
  • Dobra Daniela Radcliffe’a, świetna Evan Rachel Wood
Cons
  • Wartości produkcji kanału Roku
  • Szczepy dla długości funkcji

Niektóre filmy są trudne do oddzielenia od okoliczności, w których je oglądasz, i wydaje się, że można bezpiecznie powiedzieć, że osoby uczestniczące w wyprzedanej o północy premierze „Weird: The Al Yankovic Story” na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Toronto w 2022 roku miały zupełnie inne doświadczenia z parodią biograficzną Erica Appela niż zdecydowana większość widzów, którzy będą musieli transmitować ją na kanale Roku. Prawdopodobnie będziesz się dużo śmiać oglądając film w domu, ale nie wiem, czy będziesz się śmiać tak mocno, czy tak mocno, jak ten stłoczony tłum fanów Weird Al wypełniający Royal Alexandria Theatre.

Jednak tak samo zabawne, jak z tłumem, „Weird: The Al Yankovic Story” jest nadal bardzo tanio filmem nakręconym dla usługi przesyłania strumieniowego, która nie jest dokładnie znana z oryginalnych filmów. Jest to również bardzo rozciągnięta wersja oryginalnego teledysku Funny or Die reżysera z 2010 roku, z Danielem Radcliffe, który zastępuje teraz Aarona Paula w roli tytułowej, a czasami pokazuje wysiłek, aby przeciągnąć ten fałszywy zwiastun (nadal bardzo śmieszne) żartować do godziny i 48 minut. Być może mniejszy ekran i obniżone oczekiwania związane z wydaniem Roku ostatecznie zrównoważą straconą okazję do obejrzenia go z podekscytowanym tłumem dla większości odbiorców.

Podczas gdy doświadczenia festiwalowego tłumu i znacznie szerszej publiczności streamującej będą się różnić, tak czy inaczej, „Weird: The Al Yankovic Story” dowodzi sympatycznej i zabawnej parodii muzycznego gatunku biograficznego, nawet jeśli niektóre jego aspekty można by poprawić.

Dziwne bezlitośnie fałszuje każdy frazes z biografii muzycznej

„Weird: The Al Yankovic Story” ma mocny początek jako idealna parodia muzycznego gatunku biograficznego. Siwiejący, starszy Al (głos Diedricha Badera w pełnym trybie Batmana) opowiada, jak Al w kwiecie wieku (Daniel Radcliffe) jest bliski śmierci z powodu przedawkowania narkotyków (lekarz, który go wskrzesza, jest pierwszym z wiele niespodzianka kamee celebrytów). Od tego momentu w mediach film cofa się do dzieciństwa Ala, które jest w zasadzie takie samo jak młodego Eltona Johna z „Rocketman”, ale z polka, akordeonami i komedią doktora Demento. Ma życzliwą matkę (Julianne Nicholson), która mimo wszystko chce, aby stłumił część siebie, surowego, toksyczno-męskiego ojca (Toby Huss), który pracuje w „fabryce”, oraz dar, który wpędzi go w historię muzyki.

Jako dorosły Al wyprowadza się ze swojego domu i znajduje grupę przyjaciół i przyszłych kolegów z zespołu, którzy mówią mu, że może robić wszystko, co tylko zechce – co oznacza w końcu możliwość zastąpienia słów w istniejących wcześniej piosenkach innymi słowami. Geneza pierwszej parodii Ala, „Moja Bolonia”, jest przezabawną parodią wielu „inspiracji artystycznych” scen z innych filmów o muzyce. Jeśli to trochę rozczarowujące, że utalentowany muzycznie Radcliffe tak naprawdę nie śpiewa sam, to oczywiście synchronizacja ust z prawdziwym nagraniem pana Yankovica jest zabawna zarówno ze względu na jego tandetność, jak i parodiowanie innych występów z synchronizacją ust, takich jak Rami Malek w ” Czeska rapsodia”.

Błyskawiczny wzrost popularności Weird Ala jest przerywany kilkoma różnymi numerami muzycznymi. Najzabawniejsza z nich ma miejsce na imprezie przy basenie w domu doktora Demento (Rainn Wilson), wypełnionej ikonami muzyki lat 70. i 80., obozem i ogólną „dziwnością” graną przez jeszcze więcej komediowych celebrytów. Postawiony przed wyzwaniem wymyślenia parodii na miejscu, a konkretnie „Another One Bites the Dust” Queen, Al i jego zespół wymyślili „Another One Rides the Bus”. Wkrótce wszyscy dołączają do tańca z efektami dźwiękowymi — nie trzeba dodawać, że tłum z filmów o północy oszalał na punkcie Pee-Wee Hermana wykonującego swoje ruchy „Tequila” i Divine na poduszce whoopie.

Evan Rachel Wood wykonuje słabszy akt środkowy

Evan Rachel Wood jako Madonna

Środkowa część „Weird: The Al Yankovic Story”, w której Al doświadcza klasycznego cyklu gwiazd rocka, w którym bogactwo topi w umyśle, złe relacje i autodestrukcyjne podejmowanie decyzji, kontynuuje łuk parodii gatunku, ale jest także miejscem, w którym film zaczyna się męczyć i robi się zbyt monotonny, by móc się śmiać. Tym, co zawiera tę część filmu, jest występ Evan Rachel Wood jako Madonny. Radcliffe jest dobry i oddany tej dziwacznej wersji Weird Al, ale Wood jest jeszcze śmieszniejszy, przedstawiając megagwiazdę jako postać czystego obłąkania, która stanowi absolutnie okropny czynnik dla rosnącego ego Ala.

Oczywistym poprzednikiem tego filmu w satyrycznych biografiach muzycznych jest „Walk Hard: The Dewey Cox Story”, film Jake’a Kasdana z 2007 roku, w którym John C. Reilly w roli uniwersalnej ikony muzycznej Boomera. Po oscarowych hitach, takich jak „Ray” i „Walk the Line”, błyskotliwość „Walk Hard” polegała na tym, że został on tak dobrze wyreżyserowany, że często wyglądał i brzmiał jak prawdziwy artykuł o tym, co podrabiał. , tylko o wiele więcej brudnych żartów i absurdu. „Weird: The Al Yankovic Story” nie jest na takim poziomie filmowym i nawet nie próbuje nim być. Taniość produkcji w niektórych miejscach współgra z kampowym urokiem Weird Ala (oczywiście peruki muszą być okropne!), ale wciąż jest coś do powiedzenia na temat parodii zwiększających umiejętności techniczne — w końcu Weird Al i jego zespół są naprawdę świetni w graniu piosenek, które przepisują, używając kalamburów.

Choć nieco słabnie w środku, „Weird: The Al Yankovic Story” kończy się naprawdę nieoczekiwanym finałem. Przejścia do różnych gatunków pozwalają na dziwniejsze gagi i bardziej zabawne kamee, a ten fikcyjny łuk odkupienia Al działa jak słuszna kpina z mitu, że kreatywni geniusze muszą szarpać. Al Yankovic, który jest współautorem scenariusza do filmu, również uświetnia nas zabawną oryginalną piosenką w napisach końcowych. Jego własne teksty upewniają nas, że jego piosenka technicznie kwalifikuje się do Oscara, co może być po prostu kolejnym komicznym kłamstwem w filmie pełnym rażących fałszów, ale gdyby było prawdziwe, byłoby zachwycającym kandydatem. Nie oczekuj, że film będzie nagradzany w innych kategoriach, ale kult Dziwnego Ala będzie się świetnie bawił.

Czy ten post był pomocny?