Skip to content

Shazam! Recenzja Fury of the Gods: rozkosznie kampowa super-sequel

16 de marzec de 2023
l intro 1678812821

Shazam gapi się

OCENA REDAKCJI : 7 / 10

Zalety
  • Skutecznie łączy kampowy horror z zaskakująco poruszającym dramatem rodzinnym
  • Znaczne ulepszenie w stosunku do pierwszego filmu – opowiedziana tutaj opowieść o dojrzewaniu jest o wiele bardziej dźwięczna niż historia pochodzenia superbohatera, którą otrzymaliśmy ostatnim razem
Cons
  • W najgorszym przypadku, gdy próbuje powiązać się z szerszym uniwersum DC
  • Ta scena… nie, dzięki

Zmęczenie superbohaterów może w końcu zacząć dawać się we znaki publiczności. Filmy Marvela, do niedawna tak niezniszczalne, zaczęły zwalniać w kasie, a DC Extended Universe popadł w chaos po wydaniu „Czarnego Adama”, który spotkał się z wyciszonym przyjęciem – a jednak oba rywalizujące ze sobą studia mają nakreślone plany następną dekadę łączenia filmów i seriali telewizyjnych, stawiając na niewidoczny koniec ich ciągłej dominacji kulturowej. Jako sceptyk co do superbohaterów, te stale rozszerzające się ekranowe wszechświaty sprawiły, że pomyślałem o Syndromie, złoczyńcy z filmu „Iniemamocni” Pixara, którego motto „kiedy wszyscy są super, nikt nie jest” w końcu się spełniło. Mamy więcej superbohaterów na naszych ekranach niż kiedykolwiek, a jednak ten gatunek nie ma tej samej magii, co kiedyś, ze względu na to, jak pozornie są nieuniknione.

Z zewnątrz „Shazam! Fury of the Gods” wygląda jak kolejna zmęczona kontynuacja krzyżowca w pelerynie, z oczekiwanymi stawkami końca świata; Widziałem miasta zniszczone przez złoczyńców CGI w filmach tak często w ciągu ostatniej dekady, że odrętwiałem na myśl o tym jako o zagrożeniu. A jednak, nieco nieoczekiwanie, był to film o superbohaterach, który najbardziej podobał mi się od lat, z powodzeniem opierając swoją fantastyczną fabułę na namacalnych niepokojach związanych z dojrzewaniem, rzadko eksplorowanych w hitach tej skali. Mimo wszystkich kampowych emocji — a uwierz mi, jest ich wiele — ten drugi „Shazam!” wycieczka może być najbardziej związana z wiarygodną rzeczywistością od czasu wspaniałej trylogii „Spider-Man” Sama Raimiego, kolejnej serii filmów o superbohaterach, która zrozumiała problemy swojego bohatera poza garniturem, co uczyniło go tak fascynującą postacią dla milionów.

Większe niż życie, ale bardziej przyziemne niż inne przygody superbohaterów

Rozpoczynając cztery lata po ostatnim filmie, w „Shazam! Fury of the Gods”, rodzina zastępcza Billy’ego Batsona jest teraz mocno ugruntowana jako zespół superbohaterów w Filadelfii. Jedyną rzeczą, która odróżnia ich od Ligi Sprawiedliwości, jest jednak fakt, że są niemal powszechnie piętnowani przez miasto za zniszczenia, które pozostawiają po sobie, a każda bohaterska misja jest relacjonowana przez media jako kolejne zawstydzenie dla „Philadelphia Fiascos”, bez względu na to, ile istnień uratują. Jeśli pierwszy film zbyt hojnie zapożyczał z klasycznej komedii Toma Hanksa „Big”, po prostu dodając supermoce do swojej wytartej formuły narracji, to kontynuacja natychmiast odkłada to na bok, aby skupić się na destabilizujących skutkach wypracowania, jak być superbohaterem, zanim stanie się superbohaterem. doświadczyłeś nawet dorosłości.

Akcja rozgrywa się w tygodniach poprzedzających 18. urodziny Billy’ego i pojawia się dodatkowy niepokój związany ze starzeniem się poza systemem opieki zastępczej, w parze z jego własnym syndromem oszusta superbohatera. Jeśli w filmie jest jakaś wada, to to, że wyostrzone, głupkowate podejście Zachary’ego Leviego do postaci bohatera nigdy nie jest w zgodzie ze znacznie bardziej przyziemnym odpowiednikiem Ashera Angela z prawdziwego życia. Czują się jak dwie różne osoby i tylko jedna z nich wydaje się autentyczną reprezentacją nastolatka wepchniętego na pozycję supermocnej odpowiedzialności, podczas gdy druga gra ją jak komediowy archetyp przerośniętego mężczyzny w stylu Willa Ferrella. Zmniejsza to szczerość, z jaką powracający reżyser David F. Sandberg najwyraźniej zamierza traktować swoich nastoletnich bohaterów, a filmowiec używa filmów Raimiego „Spider-Man” jako wyraźnego planu; tylko dlatego, że wdają się w głupie przygody, nie oznacza, że ​​nie traktuje poważnie ich prób i udręk.

O wiele bardziej satysfakcjonująca jest historia przybranego brata Billy’ego, Freddy’ego, granego przez Jacka Dylana Grazera. Obsesyjny superbohater, który był nieustannie prześladowany w pierwszym filmie ze względu na swoją niepełnosprawność fizyczną, pojawiły się pewne kontrowersje, że w kulminacyjnym momencie tego poprzedniego filmu przekształcił się w pełnosprawnego bohatera po transformacji. Chociaż nie był bezpośrednio zdolny, pozostawił kwaśny smak w ustach, a tym razem podróż bohatera wydaje się być bezpośrednią odpowiedzią na tę krytykę. Po tym, jak trzy Córki Atlasa (Helen Mirren i Lucy Liu, obie zapewniają ponadprzeciętne kreacje, jakich wymaga ten film, wraz z Rachel Zegler, która bez wysiłku emanuje urokiem gwiazdy filmowej w stosunkowo przyziemnej roli) zabierają jego moce, Freddy skutecznie musi nauczyć się, jak być bohaterem bez opuszczania własnego ciała. Bardziej niż inne filmy ze stajni DC, „Shazam!” franczyza jest wprost skierowana do dzieci i dlatego ten uproszczony morał działa – dla starszych odbiorców fakt, że typowy film o superbohaterach, ze zwykłymi zagrożeniami niszczenia świata przez istoty z innego świata, jest osadzony w codziennych niepokojach jego ludzkich postaci, jest godny pochwały . Ton może być lżejszy niż większość DCEU, a mimo to wydaje się o wiele bardziej związany z rzeczywistością niż jakikolwiek inny.

Najlepiej, gdy robi swoje

Lucy Liu i smok

Ten jasny ton to kolejny powód, dla którego kilka powiązań z szerszym uniwersum DC nie wydaje się cyniczną wymówką do poszerzenia kinowego wszechświata. Tacy Wonder Woman, Superman i Aquaman są często przywoływani w tym świecie jako niezawodne odpowiedniki bardziej chaotycznego Shazama! rodziny, ale na szczęście wydają się istnieć całkowicie poza życiem tych postaci. Kiedy jeden z nich pojawia się pod koniec filmu – o czym nie zamierzałem wspominać, dopóki najnowszy zwiastun nie zdecydował, że zepsucie go jest uczciwą grą – pojawia się z hukiem, czując się jak powtórka z ostatniej chwili zaprojektowana aby powiązać tę franczyzę z szerszym DCEU, które przebudowuje James Gunn. I to zanim jeszcze zdasz sobie sprawę z tego, jak półmózgi deus ex machina służy tej postaci, pojawiając się po prostu po to, by pomóc filmowi wycofać się z narracyjnego zakątka, w który się wpisał.

Nie jest to najbardziej satysfakcjonująca nuta do zakończenia, biorąc pod uwagę, jak reszta filmu jest odświeżająco niecyniczna, nie istnieje wyłącznie po to, by rozszerzyć wszechświat – w rzeczywistości akcja jest w dużej mierze ograniczona do granic miasta Filadelfia. Sandberg, który wyreżyserował „Lights Out” i „Annabelle: Creation” przed przejściem do tej przebojowej serii, najwyraźniej świetnie się bawi, kierując Samem Raimi na krześle reżysera, podobnie przesuwając granice liczby przerażających stworzeń i śmiercionośnych złoczyńców, których może rzucić w mieszankę filmu skierowanego przede wszystkim do bardzo młodych widzów. W przeważającej części kampowy horror i poważny dramat rodzinny pasują do siebie znacznie lepiej, niż bym przypuszczał, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że nie byłem wielkim fanem jego poprzednika; ale z drugiej strony ludzkie stawki podniesione w tym filmie są o wiele bardziej interesujące do zbadania w tej skali niż prosta historia pochodzenia, którą otrzymaliśmy ostatnim razem.

W gatunku, w którym coraz bardziej brakuje elementu ludzkiego, skupiając się całkowicie na bohaterach i złoczyńcach, nie myśląc o ludziach i miejscach, które rzekomo chronią, „Shazam! Fury of the Gods” to nieoczekiwany powiew świeżego powietrza. Nie, nie jest nawet w pobliżu najlepszych w gatunku, ale utrzymując swoje stawki mocno zakorzenione w nadziejach i obawach rodziny nuklearnej, ma serce, którego bardzo brakowało wielu ostatnim hitom o superbohaterach.

„Shazam! Fury of the Gods” trafi do kin w piątek, 17 marca.

Czy ten post był pomocny?