Skip to content

Recenzja czarnego telefonu: nie podnoś go

28 de czerwiec de 2022
l intro 1656335925
OCENA REDAKCJI: 3/10

Plusy

  • Przerażająca, napędzana zemstą koncepcja to dobry haczyk

Cons

  • Nie ma historii dla dziwacznych rozkwitów filmu
  • przeciętne działanie
  • Zbyt wiele przejawów niedowierzania

Zamaskowani zabójcy są przerażający. Porywacze dzieci w furgonetkach są przerażający. Psychiczne dzieciaki i nadprzyrodzone historie o duchach mogą cię tak przestraszyć, że będziesz musiał spać przy włączonych światłach. Co by było, gdyby powstał film, który zawierał wszystkie te elementy, ale nie próbował żadnego z nich wyjaśnić? Byłoby to przerażające, nie miałoby sensu i nazywałoby się „Czarny telefon”.

Reżyser Scott Derrickson („Egzorcyzm Emily Rose”, filmy „Sinister”) powraca do swoich horrorów z odrobiną nowo odkrytego stylu „Doctor Strange” w swoim zestawie narzędzi. Ale pomimo kilku inspirujących ujęć i kilku przerażeń, które sprawią, że wyrzucisz popcorn w powietrze, nijakie zachowanie nastolatków i głupie uchybienia w prawdopodobieństwie podważają intrygujący pomysł. To jest jedno połączenie przychodzące, które po prostu nie może znaleźć połączenia.

Film zaczyna się w klimacie „Oszołomiony i zdezorientowany”, gdy dzieci na przedmieściach Denver zajmują się swoimi sprawami w 1978 roku. Można grać w baseball, jeździć na rowerach, wybierać partnerów naukowych — przerywane od czasu do czasu przez awantury na placu zabaw i chłopców konfrontacje w pokoju. W centrum tych wszystkich wydarzeń są Finney (Mason Thames) i jego siostra Gwen (Madeleine McGraw), którzy żyją w strachu przed swoim ciężko pijącym, dzierżącym pas ojcem (Jeremy Davies, dający najlepszą rolę w filmie) .

Na peryferiach Finneya chłopiec po chłopcu znika, pozornie uprowadzony przez mężczyznę, którego miejscowe dzieci nazywają „The Grabber”. Wkrótce policja jest w stanie wysokiej gotowości, a jeden z ich nielicznych, desperackich tropów pojawia się w postaci jasnowidzących snów Gwen, które mogą, ale nie muszą, być kluczem do ostatecznego powstrzymania porywacza. Ale sprawy komplikują się jeszcze bardziej pewnego dnia, gdy Finney rozmawia z amatorskim magiem (Ethan Hawke) za przerażającą czarną furgonetką, który następnie bierze go do niewoli.

Finney budzi się sam w pokoju, w którym „Hostel” wygląda jak Mandarin Oriental, otoczony niewiele więcej niż starym materacem, toaletą i zwiniętymi dywanami. Aha, na ścianie jest też odłączony telefon… czarny telefon. Jego porywacz, ubrany w przerażającą dwuczęściową maskę z groźnym uśmiechem i diabelskimi rogami, mówi mu, że telefon obrotowy nie działa. Ale kiedy Finney jest sam, dzwoni telefon, a po drugiej stronie słychać serię zaszumionych transmisji, które wydają się pochodzić od byłych ofiar seryjnego mordercy. Doradzają Finneyowi, jak przeżyć, podczas gdy jego siostra gorączkowo próbuje wymyślić jego miejsce pobytu.

Diabeł w środku

Jeśli to wszystko brzmi trochę dziwnie, to dlatego, że tak jest. „Czarny telefon” wydaje się próbą zgniecenia kilku różnych filmów w jednym i chociaż mieszanie gatunków może być dobrą rzeczą, nie dzieje się tak, gdy film nie poświęca czasu na zrobienie żadnego z nich dobrze.

Weź maskę, która jest dobrze zaprojektowana i może nawet zainspirować kilka kostiumów na Halloween w tym roku. Hawke’s Grabber czasami nosi ustnik, czasami nosi całą rzecz, a potem wydaje się całkowicie bezsilny, gdy jest zerwany z jego twarzy – ale nigdy nam nie powiedziano, dlaczego. Połącz to z najbardziej leniwym porywaczem, jakiego kiedykolwiek pokazano w filmie (dziecko zdejmuje kraty z okna i nigdy tego nie zauważa, brzęczy głośno i nigdy nie sprawdza swojej ofiary, odkrywa, że ​​śpi, gdy celowo zostawia otwarte drzwi, i porywa wszystkie swoje ofiary z czegoś, co wydaje się być w promieniu 3 przecznic) i widzowi niezwykle trudno jest postawić się w „Co by było, gdyby mi się to przydarzyło?” sposób myślenia, czyli to, co takie filmy mają robić. Jak możemy się bać tak słabo zdefiniowanego, niekompetentnego wielkiego złego jeżdżącego furgonetką, który równie dobrze mógłby przeczytać na boku „Jestem tu, by porwać dzieci z sąsiedztwa”?

Do tego dochodzą nadprzyrodzone elementy filmu. Istnieje kilka krótkich wzmianek o zmarłej matce Gwen, która najwyraźniej miała również moc jasnowidzenia, którą jej ojciec wydaje się winić za jej zgubę. Ale niewiele poza tym podaje się jako powód, dla którego ma te moce, i nic nie jest oferowane, aby wyjaśnić, dlaczego Finney wydaje się mieć również własną moc do rozmawiania ze zmarłymi przez ten odłączony telefon.

Czas zadzwonić do przyjaciela

Ethan Hawke w "Czarnym telefonie”

W pojedynkę każdy z tych niedociągnięć w fabule może być godny przebaczenia. Podsumowując, jest to śmierć tysiąca cięć, a najbardziej kłujące cięcie nie zostało jeszcze nawet wymienione. Kiedy policja (E. Roger Mitchell i Troy Rudeseal) szuka domu w sąsiedztwie, w którym znikają te dzieciaki, wita ich nadpobudliwy, tępy detektyw amator o imieniu Max (James Ransome), który mówi im uszami. koniec z teoriami spiskowymi napędzanymi kokainą. Wkrótce dowiadujemy się, że Max jest bratem Grabbera i chociaż ma obsesję na punkcie uprowadzeń, nie zdaje sobie sprawy, że dzieje się to tuż pod jego nosem.

Pomijając zamroczony narkotykami półmrok, trudno jest zrozumieć, dlaczego ten człowiek nie mógł wiedzieć, że zabójcą jest jego brat. Film nie oferuje nam scen, w których postać Hawke’a próbuje ukryć swoje hobby, nie ma wskazówek, jak wygląda ich braterska dynamika – nic, co mogłoby pomóc w sprzedaniu przekonania, że ​​Grabber jest wystarczająco sprytny, by to zrobić. Mężczyzna stara się zostawiać czarne balony za każdym razem, gdy kogoś porywa i nie zawraca sobie głowy zabraniem ostrej latarki/długopisu, którego Finney używa do przecięcia przedramienia podczas uprowadzenia. To nie jest mistrz kryminalny.

To wszystko szkoda, ponieważ film ma przebłyski potencjału i momenty, w których wydaje się, że może przekroczyć prosty slasher. Jest z pewnością bardziej ambitny niż większość filmów tego gatunku, o czym świadczą zarówno jego wizualizacje – sny Gwen, jak i manifestacje „martwych” chłopców stojących wokół Finneya, przerażająco rozmawiających z telefonami, są uderzające – i jego główny chwyt, w dużej mierze -anonimowe ofiary (jedną nazywa się po prostu „papiernikiem”) kontratakują zza grobu.

Ale filmowi nie pomaga jego aktorstwo. Ethan Hawke wykonuje świetną robotę, nawet jeśli nie widać jego twarzy w większości scen; a Jeremy Davies, jak zawsze, trudno odwrócić wzrok. Ale wszyscy inni są w najlepszym razie zdatni do użytku, w najgorszym rozpraszają. W końcu „Czarny telefon” to drobiazg, którego nie da się zapomnieć, niedopracowany pomysł równie niezadowalający jak przerwane połączenie.

Czy ten post był pomocny?