Skip to content

Recenzja Creed III: Bez chytrego Stallone, bez problemu

25 de luty de 2023
l intro 1677257933

Michael B. Jordan powraca jako Adonis Creed

OCENA REDAKCJI : 7 / 10

Zalety
  • Zachowuje stałą jakość poprzednich filmów
  • Obecność Jonathana Majorsa
Cons
  • Niektóre z wyborów reżyserskich Michaela B. Jordana
  • Zagmatwane motywy

Po sześciu filmach „Rocky” i dwóch wcześniejszych spin-offach „Creed”, Sylvester Stallone całkowicie odszedł od tego nowego rozwidlenia własnej, wieloletniej serii. Ale jego nieobecność jest tutaj prawie nieodczuwalna, ponieważ nowa gwiazda serialu, Michael B. Jordan, idzie w ślady Stallone, sam reżyserując trzecią odsłonę bokserskiej sagi.

„Creed III”, napisany przez scenarzystę „Króla Ryszarda”, Zacha Baylina i Keenana Cooglera (który tak się składa, że ​​jest bratem reżysera „Creeda” Ryana Cooglera), oddaje to, co zadziałało w pierwszych dwóch filmach, jednocześnie dystansując narrację od konieczności zbyt mocno opierają się na nostalgii i powiązaniach z mitologią wcześniejszych filmów „Rocky”. Zamiast tego, narracja zagłębia się w przeszłość Adonisa, aby znaleźć nowego wroga w jego przyjacielu z dzieciństwa, Damianie Andersonie, granym z entuzjazmem przez Jonathana Majorsa.

Film kontynuuje długoletnią tradycję mieszania melodramatu i pugilizmu z rozmachem, co samo w sobie nie jest łatwym zadaniem. Boks jest o wiele mniej istotnym sportem niż w czasach świetności filmów „Rocky”. Te same filmy rzuciły zwycięską formułę na błoto. Wchodząc w to, trudno było sobie wyobrazić, że mogliby wycisnąć znacznie więcej z tego konkretnego kawałka własności intelektualnej. Ale dzięki mocnym występom, kilku przekonującym walkom i charakterystycznemu sercu, które te filmy zawsze wisiały na laurach, „Creed III” zachwyca bardziej niż nie. Trzeba się jednak zastanowić, czy kolejne odsłony utrzymają Jordana na fotelu reżysera, czy też był to jednorazowy eksperyment z mieszanymi efektami stylistycznymi.

Powrót Króla

Kiedy rozpoczyna się „Creed III”, Adonis toczy walkę o emeryturę, rewanż w RPA z rywalem z pierwszego filmu, Rickym Conlanem (Tony Bellew). Jest gotów złożyć rękawice i kontynuować karierę w sporcie jako promotor, a nie zawodnik. Adonis ma bogatą karierę między filmami, jest bogaty nie do wyobrażenia, jest żonaty z gwiazdą rocka (Tessa Thompson powraca jako jego żona Bianca) i ma więcej czasu dla swojej córki Amary (Mila Davis-Kent). Ale tak przyjemna fasada, jak wygląda to szczęśliwe zakończenie, w głębi duszy wciąż jest mężczyzną z wieloma nieprzetworzonymi traumami, który nigdy nie musiał nauczyć się radzić sobie ze swoimi emocjami poza ringiem.

Jest do tego zmuszony, gdy w jego życiu ponownie pojawia się Damian (Jonathan Majors). Obaj byli sobie bliscy jako dzieci, ale Damian spędził ostatnie 18 lat za kratkami za przestępstwo związane z Adonisem, którego szczegóły filmu pozostają tajemnicą przez większą część czasu trwania. Liczy się tylko to, że Damian był kiedyś najbliższym mentorem Adonisa i najbliższą rodziną, jaką kiedykolwiek znał, a w umyśle Damiana Adonis przeżył swoje wymarzone życie kosztem Damiana.

Ich mroczny związek zapewnia wiele dramatów na początku, gdy Jordan i Majors zagłębiają się w niektóre z niewypowiedzianych konfliktów między dwoma mężczyznami. W restauracji odbywa się szczególnie poruszająca sekwencja, w której Adonis bez zastanowienia oferuje Damianowi pomoc tonem, który brzmi podejrzanie jak miłosierdzie. Duma i wstręt na twarzy Damiana mówią, że nie o taką pomoc mu chodzi. Chce spróbować walki o tytuł mistrza świata, obecnie siedząc w pasie młodego zawodnika, którego promuje Adonis.

Nie zagłębiając się zbytnio w terytorium spoilera, Damian naciska na Adonisa, wykorzystując jego obfite poczucie winy przeciwko niemu, aby umieścił go na mapie świata boksu. Kiedy żąda walki o tytuł w swojej pierwszej profesjonalnej walce w historii, a Adonis przypomina mu, jakie to niemożliwe, widzowie mogą zastanowić się nad pochodzeniem Rocky’ego i Adonisa, i zobaczyć, że nie jest to niemożliwe, ale raczej konkretny zestaw szczęśliwych okoliczności, które spotkały tych dwóch bohaterów, ale nie Damiana.

Wszystko to wiąże się z tym, że Adonis jest daleko w domu, Amara wdaje się w bójki w szkole, ponieważ chce być taka jak jej tata, a Damian łączy się z Biancą przez to, że oboje zostali odsunięci od ich marzeń, on przez więzienie, a ona przez jej utrata słuchu. Dramat rozwija się w logicznym kierunku powinien powoduje, że Adonis szuka profesjonalnej pomocy i mówi o swoich uczuciach i wypartych problemach, ale tego nie robi, ponieważ to wciąż film „Rocky”, a okoliczności idealnie dopasowują się w taki sposób, że Adonis nie potrzebuje terapii. Musi tylko pokonać swojego byłego najlepszego przyjaciela w epickim pojedynku bokserskim w trzecim akcie. Jak to bywa.

Biznes rodzinny

Adonis Creed (Michael B. Jordan) idzie ramię w ramię z Damianem Andersonem (Jonathan Majors).

Na poziomie tematycznym, główne kwestie między Adonisem i Damianem są tak przekonujące, ponieważ, mimo że wyraźnie został przekręcony przez swoje doświadczenia, Damian ma uzasadnioną wołowinę z Adonisem. Ale badając ich rozbieżne drogi życiowe, „Creed III” unika bezpośredniego stawienia czoła podziałowi klasowemu między nimi. Tak, Adonis miał dużo szczęścia po swojej stronie, ale większość tego szczęścia wynikała z tego, że był synem Apolla Creeda, a Mary Anne (Phylicia Rashad) wyciągnęła go z trudnego życia, do którego był przeznaczony. Scenariusz jest autorstwa Ryana Cooglera, a w historii Damiana jest wiele podobieństw do historii Jordana jako Killmongera w pierwszym filmie „Czarna Pantera”, ale tutaj jest jeszcze bardziej bezpośrednia ścieżka do szczerego obwiniania bohater za słabostki złoczyńcy.

Decyzja o zdmuchnięciu wszystkich tych tłumionych problemów w kulminacyjnym meczu bokserskim jest taka sama dla przebiegu tych filmów, ale podejście Jordana do inscenizacji tej walki umniejsza jej dramatyczną siłę. Gdzie indziej w filmie dobrze radzi sobie jako reżyser. Ma stabilniejszą rękę w pracy z aktorami w scenach, w których nie jest bezpośrednio, a jego występ cierpi w porównaniu z dwoma filmami, w których nie nosił tak wielu kapeluszy na planie. Ale oprócz kilku interesujących kadrów w kilku scenach, większość jego obecności jest odczuwalna w bardziej fantastyczny sposób filmowania walk.

Wizualnie „Creed” przyjęło bardziej dokumentalne podejście, a „Creed II” przyjęło bardziej wyostrzone spojrzenie na przemoc. Ale tutaj Jordan uderza w dystans między szczegółami skoncentrowanymi na meczach szachowych z filmów Guya Ritchiego „Sherlock Holmes” a litanią wpływów anime, które reżyser sprawdził w wywiadach. Początkowa walka i szokująca bójka w drugim akcie sprawiają, że dramatyzm walki jest bardziej fascynujący, a rzeź bardziej przerażająca. (Wpływ anime można również dostrzec w ponownym pojawieniu się Baby Drago, złoczyńcy z „Creed II”, jako sojusznika w stylu Vegety w montażu szkoleniowym.)

Ale w ostatniej walce Jordan staje się trochę zbyt abstrakcyjny, szaleńczo eksperymentując, aby mecz wyglądał jak senna sekwencja. To nie zawsze działa i wydaje się źle pasować w porównaniu do czegoś takiego jak finałowy mecz w „Warrior” Gavina O’Connora lub naprawdę dobre główne wydarzenie Wrestlemania. Epilog okazuje się również trochę zbyt uporządkowany, biorąc pod uwagę, jak chaotyczne i złożone były relacje, które do niego doprowadziły.

Trudno jednak zaprzeczyć drapaniu tego specyficznego swędzenia „Rocky”. Wszyscy zaangażowani tutaj udowodnili, że filmy „Creed” mogą trwać bez zbytniego cienia Stallone, o ile nadal znajdują problemy, które Adonis może rozsądnie rozwiązać za pomocą pięści, a wykonawcy są gotowi dać się całkowicie walnąć, aby wziął te wychodzą na.

„Creed III” trafi do kin w piątek, 3 marca.

Czy ten post był pomocny?