Skip to content

Przegląd zaproszenia: Ślub tylko dla białych

27 de sierpień de 2022
l intro 1661542412

Evie z kolczykiem w nosie

OCENA REDAKCJI: 2/10

Plusy
  • Nathalie Emmanuel stanowi urzekający trop
Cons
  • Film ma straszne tempo
  • Jego partytura jest tak szablonowa, że ​​graniczy z parodią
  • Skręt, na którym wszystko się opiera, wydaje się zbyt telegraficzny, by mógł być w jakikolwiek sposób odkrywczy

Nie mylić ze zdjęciem Karyna Kusamy o tym samym tytule z 2015 roku, „Zaproszenie” dotyczy również najgorszego scenariusza, w którym można się namówić na wzięcie udziału w imprezie towarzyskiej. Ale tam, gdzie ten film był celowy, medytacyjny i odpowiednio trzymający w napięciu, ten zdecydowanie nie. Reżyserka Jessica M. Thompson, sterowniczka dobrze przyjętego dramatu niezależnego „Światło księżyca”, wkłada ją w to wszystko, jej pierwszy film studyjny, ale żadna ilość wdzięku ani troski nie może podnieść średniego scenariusza od weterynarza telewizyjnego G4 Blair Lokaj. To film, który na papierze musiał wydawać się nowatorski, ale w wykonaniu wydaje się zbyt nieaktualny, aby mieć jakikolwiek rzeczywisty wpływ.

Od samego początku jest to film ewidentnie zmierzający w oczywistym kierunku, ale w jakiś sposób „Zaproszenie” czuje się zadowolone z dywanu, który wyciąga spod widza, tak jakby na widowni mógł być każdy, kto nie wpatruje się w jego stopy. na jesień. Weteranka sagi „Game of Thrones” i „Fast” Nathalie Emmanuel występuje jako pogrążona w żałobie młoda kobieta, której poszukiwanie rodziny prowadzi ją przez staw na tajemnicze gotyckie wesele, które nie jest tym, na co wygląda.

W każdym razie to jest slogan. To jest dokładnie to, na co wygląda, a fakt, że dotarcie tam zajmuje tak długo, wydaje się być wyjątkowym rodzajem tortur.

Całowanie kuzynów

Film zaczyna się od Evie (Emmanuel), kobiety mieszkającej w Nowym Jorku i opłakującej niedawną śmierć swojej matki. Już w młodym wieku straciła ojca, pozostawiając ją niezwiązaną i tęskniącą za poczuciem przynależności. Szczęśliwie więc, że jej praca jako serwerowni sprawia, że ​​pracuje na gali prowadzonej przez zastępcę 23andme, co prowadzi ją do korzystania z usługi w celu znalezienia wyjaśnienia genetycznego. Oprócz łatwej konfiguracji głównej fabuły filmu, rzucenie okiem na Evie w pracy podwaja się jako salwę otwierającą niektóre z odgrywanych tu motywów. Jest walczącą artystką, która musi poniżyć się dla pieniędzy, gdy jest otoczona przez okrutnych maniaków z wyższej klasy, którzy nie postrzegają jej jako człowieka.

Wyniki wracają i okazuje się, że Evie ma dawno zaginionego kuzyna, Olivera (Hugh Skinner), który opowiada jej o swoim paskudnym związku z jego rodem. Pokolenia temu prapradziadek Evie był czarnym służącym, który miał romans z panią domu, zanim uciekł z dzieckiem i wychował ją sam. Oliver maluje to jako szyderczy skandal, podkreślony przelotnym podobieństwem Emmanuela do Meghan Markle, ale oferuje jej zaproszenie na wesele będzie dużo ich rodziny. Ona oczywiście zobowiązuje i poznajemy całą masę niezapomnianych, szeroko rysowanych karykatur angielskiej arystokracji, z których każda jest bardziej wycinana z kartonu niż poprzednia. Evie spotyka mikroagresję za mikroagresją, rozpoczynając rozkwitający flirt z panem posiadłości, Walterem (Thomas Doherty), mężczyzną, z którym jest zapewniana, że ​​nie ma z nim żadnego pokrewieństwa.

Ten romans w stylu „Downton Abbey” trwa przez, jak się wydaje, eony, przeplatany wystarczającą ilością przypomnień, że „coś się dzieje”, aby spróbować powstrzymać widzów, którzy obiecali horror, aby nie szli w kierunku wyjścia. Prolog filmu, rozgrywający się w posiadłości Waltera w jakimś nieznanym momencie w przeszłości, nadaje ton na tyle mocno, że jakakolwiek tajemnica czająca się w tym ogromnym zamku musi być czymś wstrząsającym. Ale nie wydaje się to tak intrygujące ani wciągające, jak powinno.

Istnieje wiele aluzji do szczególnie znanej powieści grozy w domenie publicznej, której dogodnie nie przypisuje się w sposób „oparty na” samo w sobie i nudne, lodowate tempo, nędznie napisane odpadki, którymi w rzeczywistości jest. Żadna ilość cięć na lokaja (Sean Pertwee) nikczemnie sugerująca, że ​​kobieta pomaga iść do pustych pokoi wypełnionych zjawami, nie może tego zmienić.

Niestety, nie jest lepiej, gdy ujawnia się mozolny „skręt” i plaster zostaje zerwany z otwartej rany filmu. Spoilery w kolejnym slajdzie do „Zaproszenia”!

Szukasz trzeciego

Oliver uśmiecha się do Evie

Rosnące poczucie komfortu Evie z Walterem dorównuje tylko jej rosnącemu podejrzeniu, że coś jest nie tak z innymi gośćmi w mieście na tym ślubie. Na przykład, gdzie jest panna młoda? Dlaczego te dwie kobiety (Stephanie Corneliussen i Alana Boden) mają wobec niej tak wrogą energię? Kiedy żartobliwa propozycja Waltera dla Evie szybko staje się rzeczywistością, wszystko zostaje ujawnione: Walter nie jest tym, za kogo się podaje. W rzeczywistości jest bardzo znaną postacią z horroru, taką, która zwykle ma na jego cześć filmy o nim.

Ta natychmiast rozpoznawalna nazwa nigdy nie jest wypowiadana na głos, a jedynie szeroko gestykulowana z ciężkimi implikacjami. Ale tego rodzaju podejście do mitologii w sercu filmu, być może mające na celu przedłużenie nieuniknionej niespodzianki, jest nieodłączną częścią tego, dlaczego film nie działa. Oczywiste jest, że scenariusz Butlera chciał zmodernizować element popularnej mitologii wampirów, pozycjonując Evie jako niechętną trzecią pannę młodą He Who Is Not Named, ale nie ma tu nic, nawet w przypadku przeróbek reżysera, co podnosi ten gotowy produkt powyżej schludne boisko do windy. W ten sam sposób, w jaki film ostrożnie omija hrabiego na palcach, zręcznie unika robienia sensownych lub dźwięcznych komentarzy na temat niezliczonych probierzów, które tak niedbale rzuca.

Kluczową zmianą w stosunku do oryginalnego scenariusza, który przyniósł Thompson, była decyzja o uczynieniu Evie kolorową kobietą, zmiana, którą bardzo mocno odczuwała w związku z opowiadaną przez nich historią. Ale podczas gdy odcień skóry Emmanuela dodaje pewnego rodzaju wiarygodności wielu przejawom rasizmu i klasycyzmu w filmie, wydaje się, że jest on używany jak przynęta, stylistyczny wybór na poziomie powierzchni, mający na celu sugerowanie głębi tematycznej, której twórcy filmu nie posiadają, a przynajmniej nie w ramach tego skądinąd kiczowatego i napastliwego wysiłku gatunkowego.

Narracja jest bardziej drażliwa, ale czasami „Zaproszenie” wydaje się, jakby ktoś napisał na tablicy „co by było, gdyby książę Harry był wampirem” i nazwał to dniem. Filmy o wampirach zasługują na więcej. Podobnie jak rozmyślania o tym, jak płeć, rasa i klasa przecinają się z przestarzałymi systemami opresyjnymi. Szkoda tylko, że wszyscy zaangażowani w „Zaproszenie” wydawali się tak zadowoleni z tego, co to, do diabła, jest.

Czy ten post był pomocny?